Zamek Książ kupa, praktycznie wszystko zostało z tego zamku wywiezione i z oryginalnego wystroju nic nie pozostało. Dodatkowo beznadziejne podejście do turysty ,stare przyzwyczajenia obsługi zamku, świetny przykład obrazujący jak nie powinno ukazywać się historii.
strasznie byłem zawiedziony, a byłem na niego napalony jak ... na pierwszy sex, z tym że na szczęście 1 sexsem się nie rozczarowałem:) Na dolnym śląsku jest tyle atrakcji, pokazywanych przez ludzi pasjonatów że na zamek Książ szkoda czasu.
A tu moja relacja ubiegłoroczna może będzie inspiracją.
W poniedziałek po zapowiedziach nadchodzącej pogody ,przyszło mi do głowy że zaskoczę mojego pracodawcę i wybiorę zaległy urlop. Szybciutko -nieco po 1 w nocy - miałem ustalone co gdzie i jak. Padło na dolny śląsk .........
1.Dzień
Spakowałem tankbaga+jedną torbę w lewy kufer +reklamówka z butami i paroma pierdołami w prawy kufer.Centralny kufer tym razem postanowiłem pozostawić prawie pusty,wrzuciłem tam tylko napoje ,kabanosy ,dodatkowe rękawiczki, pas nerkowy ....kabanosy.
Motocykl zatankowałem skasowałem licznik i naprzód zdobywać tajemnice III Rzeszy.Pogoda była bajeczna ,słoneczko delikatny wiaterek kilometry biły na licznik zbliżało się prawie dwie 200 km na liczniku dziennym i miałem rozglądać się za stacją benzynową....i znienacka Honda sama zadecydowała o tym że się zatrzymujemy. Szarpneła na koniec, zgasły wszystkie kontrolki i jak mówią słowa szanty .....wtedy zaczęło się....Pierwsza myśl Putin nie tylko zakręcił gaz ale czyżby i prąd? nie nie .... no cóż trzeba zajrzeć pod siodło ,oczom ukazał się dramat akumulator gorący i spuchnięty a więc usterka trapiąca większość modeli Hondy z tych lat..regulator napięcia padł przepuścił duży prąd i uszkodził akumulator. Jednak mój devill zwana potocznie dovolajem była tak miła że zatrzymała się na przeciw serwisu samochodowego.Przejechałem ulice pogadałem z właścicielem użyczyłem miernik i nasadkę żeby sprawniej wymienić uszkodzony regulator a że woziłem zapasowy pozostała tylko kwestia akumulatora. Pan pojechał do pobliskiego miasteczka załatwił aku dodał do tego sporą marże ale takie to już zbójeckie prawo.Niestety awaria pochłoneła kilka godzin kiedy wyruszyłem w dalszą drogę wypad mi z planów 1 punkt klasztor po cysterski- może innym razem .Skierowałem się do 2 punktu mojej wycieczki KL GROSS-ROSE w Rogożnicy
Obóz pracy skąd kierowano więźniów do pracy w pobliskim kamieniołomie ale również drążyli oni tunele w górach Sowich pracując przy projekcie RIESE .Udał mi się zwiedzić obóz z przewodnikiem ale grupę którą oprowadzał była specyficzna , mianowicie było to 2 byłych więźniów obozu jeden facet który urodził na terenie obozu 2 dni przed wyzwoleniem obozu ich dzieci ich wnukowie 3 pokolenia które przyjechały oddać hołd swoim bliskim .
Z obozu pojechałem do Wałbrzycha trochę zmęczony mocnym słońcem ,awarią ,poszukałem noclegu. i tak zakończyłem 1 dzień
2.Dzień
Kolejny dzień miałem rozpocząć od zwiedzania zamku Książ ale że wstałem wcześnie rano,a Książ udostępniają od godziny 10 postanowiłem zajechać do innego zamku otwartego od 9 oddalonego o 12 km. Zamek Grodno bo o nim mowa położony jest na niezły wzniesieniu i motocykl musiałem pozostawić na dole.Droga do niego to 15 minutowe podejście po niezłym kątem.Na miejscu fajne zamczysko obronne z czasów piastowskich które chroniło szlak kupiecki, przebudowany w późniejszych latach gdzie dodano renesansowe elementy. Znów udało mi się przykleić do grupy posiadającej przewodnika dzięki temu zasłyszałem kilka legend o zamku oraz ciekawą historię jednego z właścicieli który tak usilnie poszukiwał na zamku ukrytego skarbu że wysadził jedna z głównych ścian i całkiem poważnie uszkodził zamek.
Na zamku można kupić bilet łączony i zwiedzić inną atrakcję gminy Walim mianowicie sztonie Walimskie które drążyli więźniowie w ramach projektu Riese .Postanowiłem taki bilet zakupić i przesunąć zwiedzanie zamku Książ na późniejszy bliżej nie znany mi termin.
Do sztolni Walimskich nie dojechałem bo Hołek nie wiadomo czmu usilnie próbował mnie poprowadzić pieszym szlakiem koloru czarnego.Zato dojechałem do innej atrakcji mianowicie podziemnego miasto Osówka gdzie drążono również tunele projektu RISE a znajdujaćego się po drugiej stronie góry w stosunku do sztolni walimskich- zreszta miały te sztolnie docelowo być połaczone.Oprócz sztoni jest tam w lasach porastających górę mnóstwo tajemniczych obiektów. Znów miałem szczęście ponieważ trafiłem na zorganizowaną dla kompani piwowarskiej cała inscenizację ,zwieziono dla nich broń i utworzono stanowisko strzeleckie gdzie z autentycznej broni historycznej mogli postrzelać z ślepaków notabene śmieszna sprawa ale sporo tej broni odkupili swego czasu od łódziej filmówki a dziś to do nich zgłaszają się z prośbą o wypożyczenie. Na filmiku który wstawiłem jest między inymi sten który ostatnio "grał" w nowym filmie Kamienie na szaniec. Zwieziono dlanich kubelwagena ruskiego boksera który imitował BMW ,ciężarówkę grupę roknstrukcyjną essmanów i rosyjskich żołnierzy.Przykleiłem się do nich aby posłuchać przewodnika,patrzyli na mnie podejżliwie do momentu w którym na kolejnej stacji zwiedzania musieli odpowiedzieć na pytania dotyczące histori miejsca- pomogłem im zdobyć 50 pkt. i zostałem potraktowany jak swój.Podziemne miasto jest niesamowite wieżniowie wykonali tam niesamowitą pracę,przeraża i fascynuje organizacja ,teror ,pomysłowość,rozmach całego przedsięwzięcia.
Nauczony doświadczenie że w tym regionie pewne polecenia automapy należy ignorować dojechałem do sztolni walimskich.3 chodniki drążone jednocześnie o nie wyjaśnionym przeznaczeniu owiane tajemnica są podobne do tego co widziałem w Osówce natomiast wzbogacono je o projekt multimedialny -niesamowita sprawa stoisz w ciemnej sztolni przy wewnętrznym budynku biura przepustek iw pewnym momencie słyszysz niemieckich żołnierzy ,komendy zatrzymujące się ciężarówki wyładowują wieźniów do pracy .....z stąd nie ma ucieczki ......pracujecie tu na chwałę III Rzeszy...nagle HALT HALT....padają strzały z MG42 ...
Niesamowite czeka tam jeszcze kilka atrakcji których nie bedę zdradzał by niepsuć zabawy przyszłym zwiedzającym.Po zwiedzeniu poszukałem w bliskiej okolicy noclegu u bardzo miłej pani z którą sobie pogadaliśmy a że była rodowitą mieszkanka tych terenów to opowiedziała kilka fajnych hiistori lat 50.
3.Dzień
Rano wstałem wcześnie pożegnałem się z właścicielką i ruszyłem do innej sztolni największego kompleksu w projekcie OLBRZYM ,do podziemi Włodarz.Sztolnie komory są podobne do tych które oglądałem wcześniej natomiast atrakcją jest to że po fragmencie sztolnie która jest częściowo zalana pływa się łodzią. Znów podziw, zachwyt dla wykonanej pracy ,dyskusje na temat przypuszczeń ,snucie domysłów jak blisko Niemcy mogli być zbudowania broni nuklearnej i czy te kompleksy w górach Sowich miały takie przeznaczenie?
Po zwiedzeniu Włodarza i zjechaniu paskudną drogą która do niego prowadzi wjechałem na asfalt i poczułem że hmmm no właśnie ....poczułem że dovolaj prowadzi się co najmniej jak ...prostytutka,co jest gran łożysko główki ramy? szybkie postawienie na centralna stopkę łożysko ok no to rzut oka na tył ,kopniak w oponę ...o dziwnie mięka schylam się ...no w dup...syczy powietrze najpierw padło podejrzenie na wentyl i maszynkę ale nie położyłem się by bliżej nasluchiwać no i okazało się że trafiłem jakiegoś metalowego grzdyla.Szybka ocena sytuacji,przegląd kufra mamy zestaw do kołkowania wężyk do pompowania za pomocą naboi Co2 ale fuck.... brakuje naboi bo Seba......wykorzystał do swojej wiatrówki na Co2 i nie zakupił nowych. No cóż parę słów na k....i na h... i trzeba się rozejrzeć za pompką.Zachodzę do pobliskiego domostwa a tam Pan zrobił mi wykład w temacie ...panie kto teraz pompki używa....ale może sąsiad 200 metrów dalej.Przepycham motocykl i o zbawco sąsiad okazuje sie motocyklista siwa głowa dobrze po 60-tce zaprasza mnie pod garażu wyciąga radziecką pomkę ,jestem uratowany.Kołkujemy oponę dla nas obydwóch jest to nowe doświadczenie ponieważ widzieliśmy jak to się robi na necie w filmach ale sami okazję mieliśmy 1 raz. Operacja się udała pacjent przeżył. Pożegnałem się może następnym razem jak będe mógł pomóc i pognałem do twierdzy Srebrna Góra.
Srebrna Góra pięknie położona twierdza wybudowana przez prusaków ochraniała pobliski szlak.Podejście do twierdzy trwa jakieś 10 minut i odbywa się asfaltową dróżką.Zwiedzających oprowadzają przewodnicy w strojach historycznych i prezentują w ciekawy sposób historię.Atrakcją jest pokaz strzału z broni czarno prochowej a że odbywa się w jednym z pomieszczeń to dodatkowo nie źle wzmacnia huk wystrzału
Po tych atrakcjach udałem się do kopalni Złoty Stok w miejscowości o tej samej nazwie.Dobrze przygotowana pod duży ruch turystyczny wejścia co 15 minut z przewodnikiem zwiedzanie sztolni i przejazd kolejką górniczą do wodospadu który znajduje się w jednym z chodników.
Po wszystkich przygodach i złapanej gumie która zjadła mi trochę czasu musiałem znależć miejsce do spania.Miejsce do spania znalazłem w miejscowości znanej z filmu Barej "Miś" jest tam taka scena na poczcie...niema miejscowości Londyn -jest Lądek Zdrój.......i tam znalazłem nocleg oddalony 16 km od Złotego stoku prowadzi zajebiaszczą drogą krętą wspinająca się do góry a to znowu opadającą w dół
4.Dzień
Rano zapowiadają gwałtowne burze w regionie w godzinach popoludniowych. Szybka zbiórka lecimy do Kłodzka zobaczyć twierdzę górującą nad miastem znana z ostatniego dcinaka czterech pancerch w którym ginie lejtnant Pawłow
Twierdza świetnie zachowana z niesamowitą ilością tuneli, zakamarków ,chodników minerskich, które zostały wykopane pod przedpolem twierdzy. Stoi też T-34 na pamiątkę nagrywanego serialu a w miejscowej winnicy która miała siedzibę na terenie twierdzy do dziś opowiadają jak to ekipa filmowa tak się pochlała że przez tydzień nagrywali kilka scen.
Z twierdzy pojechałem do miejscowości Kudowa -Zdrój gdzie znajduje sie Kaplica czaszek i kości około 30 tyś ludzi. W samej kaplicy siostra zakonna nie pozwala robić zdjęć.
Gwoździem programu jest droga 100 zakrętów pomiędzy Kudową a Radkowe odcinek specjalny rajdu polski niesamowita droga jest co na niej robić poślady maksymalnie zwarte pełna koncentracja agrafki ,ostre nawroty wszystko na 22 km drogi miejscami o średniej nawieszchni, koniecznie trzeba ją przejechać co najmniej 2 razy od to jest w jednym kierunku od kudowy i w drugim od radkowa.Ja przejechałem ją 3 razy od kudowy do radkowa ,z radkowa do kudowy tam podjełem decyzje że trzeba zbierać się do toronto ponieważ obowiązki wzywają a i wzmagający się porywisty wiatr też dawał znać o zbliżających się burzach.Wiec tym sposobem przejechałem trasę 100 zakrętów po raz 3-ci co zrekompensowało mi trochę jeżdżenia w dniach poprzednich po nie rzadko pięknych trasach ale niestety słabych asfaltach.
Tak o to już bez niespodzianek wróciłem do domu ponieważ statystycznie piątek wypadał dla mnie jako dzień bez awarii:) Chciałbym tam wrócić kiedyś . Ale wiem też że czekają na mnie inne tajemnice dolnego śląska ,który jest zabójczo piękny.