Popieram słowa Hagewy - mi jakoś wystarczyły jazdy na kursie plus kilka dodatkowych godzin do zdania egzaminu, a przed szkoleniem nigdy nie siedziałam na motocyklu jako kierowca. Dopiero po zdobyciu uprawnień ćwiczyłam (i nadal to robię) swoje umiejętności na Fazerku.