Witam wszystkich,
mam 34 lata a prawko zrobiłem na moto jak miałem 20. wcześniej jeździłem na romecie charcie. pewnie nieliczni z was wyjadacze jeszcze pamiętają takie ustrojstwo.
szukam ostatnio motocykla takiego do 100 KM do polatania bez wyczynów i wpadł mi w oko GSXF sprzedawany przez motocykle Endo. od miesiąca stał co już było podejrzane, natomiast opis był zachęcający:
http://endo.net.pl/motocykle/595-suzuki-gsx-650f-abs.html wiadomo zdjęcia jak zdjęcia ale to co mnie najbardziej zainteresowało to opis działalności - człowiek przedstawia się jako wieloletni użytkownik jednośladów - motocyklista. mam zaufanie do motocyklistów - niejeden raz wielu z nich mi pomogło bezinteresownie. sam jestem motocyklistą. opisał swój warsztat w ten sposób:
Dokładamy również wszelkich starań, by motocykle opuszczające nasze progi były zawsze bezpieczne dla kupujących i nie dopuszczamy nigdy motocykli, którymi miałbym obawy sam podróżować. Każdy motocykl przed dopuszczeniem do sprzedaży jest sprawdzany pod względem prawidłowości pracy silnika, układu hamulcowego i zawieszenia. Sprawdzamy również czy „prosto się prowadzi”. Na życzenie klienta możemy przeprowadzić w zakupionym sprzęcie serwis, oczywiście po ustaleniu w jakim zakresie ma on zostać wykonany.
zadzwoniłem i oczywiście dowiedziałem się że motocykl jest już "zarezerwowany" i "jutro" przyjeżdża człowiek który na bank go bierze. jako że jeździłem po śląsku z wypożyczoną lawetą i oglądałem różne moto w okolicy pomyśłałem - ok pojadę te 450 km, nie wiem jak można spieprzyć motocykl 3 letni który opisywany jest jako uszkodzony parkingowo.
ok więc tak , okazało się że tym motocyklem nie zajmuje się właściciel (choć on sygnuje to swoją fakturą i on na swojej stronie internetowej wystawia ten sprzęt) tylko jego totumfacki o imieniu PRZEMO :D
jak ktoś nie wie co to znaczy totumfacki to tu macie link:
http://portalwiedzy.onet.pl/101613,,,,totumfacki,haslo.htmlno więc totumfacki się bardzo uśmiechał i opowiadał o tym że motocykl jest świetny, co chwile przechodził obok tego motocykla jego ojciec/szwagier i zachwalał. bardzo się zmartwiłem bo to tylko wzmocniło moją czujność. no i tak co chwile się wtrącali w oględziny i mowili że super motocykl i że to co mi sie wydaje że widze to mi się wydaje i że jutro ktoś go zabiera i w ogóle że kilenci nic tylko przyjeżdżąją i odjeżdżają (na co powiedziałem żę ten stoi już miesiąc - nawet wtedy potrafili z takim faktem dyskutować)
no więc moto jak moto, trochę się znam - mocno przerdzewiały, stał pod chmurką albo w magazynie sporo czasu, kolektory, szczególnie tarcze, podnóżki pokryte śniedzią lub rdzą. lampa jakaś sztukowana z źle poprzypinanymi pinami co powoduje że kierunki źle świecą (zintegrowane z lampą świecą - te poza lampą 50/50). kierownica oryginalna, rama bez spawów. lagi działają zbyt miękko i idą do samego dołu ale szczelne. smutne było to że miał prawie nowe opony i że te oponki to robota już totumfackiego. wiedziałem więc że sprowadzili go dużo poniżej wartości wypuszczanej czyli musi mieć poważną wadę. okazało się dalej że tak naprawdę te uszkodzenia które ma na fotach to na moje oko zrobili ładujący na lawety goryle chwytając za owiewki i rzucając moto gdzie popadnie a tak naprawdę moto miał dzwona po drugiej stronie (oczywiśćie o tym nic nie piszą tylko fotografują te pęknięcia które powstały po drugiej stronie). totumfacki sam wymieniał owiewkę po prawej stronie - to mnie też zmartwiło bo znaczy że picują. no ale ok - czas przyszedł na jazdę próbną którą totumfacki odradzał - "tutaj mnie ostatnio policja złapała na tej ulicy więc wiesz..." . a no jeszcze opowiadał ze te oględziny długo trwają i że on i tak długo czekał na mnie (to prawda - zależało mu na opchnięciu więc czekal) i niejasno sugerował że mam się już decydować. jazda próbna: skrzynia była lekko już zużyta (wybiło mi z dwójki), moto miał moc prowadził sie prosto etc. tu bez zarzutów. natomiast po wkręceniu na 6tyś zatrzymałem się bo zgubiłem się w brodnicy i jeszcze do kumpli z forum bandita zadzwoniłem - no i w takcie gadki zauważyłem plamę oleju na postoju. blok silnika nieszczelny. zębatka stara na 3/4 naciągu oblepiona była czarnymi plamami zastanawiałem się czy to guma czy co ale teraz wiem że to mogł być olej z silnika. oczywiście totumfacki najpierw będący boskim zwolennikiem wszelkiego rodzaju zaprzeczeń powiedział - NIEMOŻLIWE, gdy sam zobaczył jak cieknie - powiedział TO NIE OLEJ etc. później jednak przestał rżnąć głupa i zobaczył że mocno zapocony był pod owiewką i zwyczajnie z niego ciekło pewnie z powodu zmiany ciśnienia w komorze pod wpływem wysokich obrotów. ewidentna nieszczelność. Przeprosił mnie i to by było na tyle. pewnie w przyszłości sprzeda to komus kto jest mniej uważny.
i teraz tak, nie intersuje mnie czy to "drobnostka" z powodu jakiejś uszczelki czy poważna sprawa pękniętego silnika (Stawiam na to drugie). jeśli totumfacki i jego kumpel zarzekają się ze dokładnie sprawdzają przez sprzedażą motocykle to ja czegoś tu nie rozumiem bo motocykl był ewidentnie przez nich picowany i ewidentnie ukrywali tę wadę plus stosowali karygodną metodę naganiaczy do tej zaszczytnej funkcji mianując włąsną rodzine.
są to ludzie złej woli, nieszczerzy i nie liczący sie z niczym - olej cieknący to każdy wie że jak na tylną opone zacznie sikać to jest śmierć na miejscu. takie motocykle czesto kupuja początkujacy albo kobiety. ja tam teraz mam taki okres ze przez przypadek wlasciwie takiego szukam na jeden sezon. jak można sprzedawać sprzęt który zagraża bezpieczeństwu i życiu drugiego człowieka dla kilku tysi?
nie polecam tego miejsca, widziałem że w namiocie trzymają więcej takich kwiatków - powypadkowe które sami lepią i sprzedają handlarzom.