Każdy ma pewnie w głowie swoją pierwsza samodzielną wyprawę. Zdałem prawko, kupiłem motocykl i odrazu pojechałem w siną dal.
Bez doświadczenia, bez namiotu, w otwartym kasku, bez ciuchów na deszcz. Jechałem z Londynu do San Marino, przez Lyon, Dijon, Genewe, Mont Blanc z międzylądowaniem w Mediolanie.
Brakowało paliwa, całą Francje aż do Alp lało i wiało, w Chamonix (skąd zaczyna sie film) na bramkach do tunelu pod Mount Blanc nie działały karty i w środku nocy przy temp. 2 stopni zjeżdżałem serpentynami koło lodowca do bankomatu. W Szwajcari podłączyłem sie pod duża imprezę motocyklową Harley Days w Lugano - miasto kompletnie wyłączone z puszek, tylko motocykle i przepiękne szwajcarskie góry i jeziora.
Te właśnie podróże najwiecej uczą i zostają w pamięci. Miłego odbioru.
Sent from my iPad using Tapatalk